czwartek, 7 czerwca 2012

MPki


Ostatni weekend był dla mnie jednym z najszczęśliwszych od zeszłych wakacji, a to za sprawą wielu zdarzeń. Kiedy wszyscy polscy orientaliści w głowach mieli już start w Mistrzostwach Polski, ja ogarniałem sprawę dużo ważniejszą dla mnie. W piątek rano podpisałem wreszcie kontrakt z Wojskiem Polskim i wreszcie mogę rzec, że jestem żołnierzem. Przyznam, że czekałem długo, ale myślę, że było warto. Obym się nie mylił!

Popołudniu mogłem skoncentrować się już na swojej pracy! Ostatnie moje MP w juniorach w sprincie. Muszę powiedzieć, że nie mogę doczekać się rywalizacji w seniorach „na sekundy”. Pomimo uczucia zmęczenia na rozgrzewce, biegło mi się przyzwoicie. Oczywiście nie jest to jeszcze szczytowa forma, wiele razy musiałem się zmuszać do szybkiego biegu, ale pomimo tego udało się wygrać. W nagrodę dostałem voucher na obiad dla 2 osób-pychota w pięknym stylu-super nagroda! Popełniłem też kilka błędów(1pkt-chociaż nie tyle ile przegrałem, 3pkt-przez czytanie wariantu na 4, 12pkt-żywopłoty, 13pkt-żywopłoty, 14pkt-zły wariant). Do 17pkt moja kategoria miała taką samą trasę jak seniorzy, traciłem tam 23sekundy do Kowalka, więc brąz w seniorach był możliwy.



W sobotę rozgrywany był middle, hucznie zapowiadany jako najlepszy średni w Polsce na ten rok. Moim zdaniem zapowiedzi były słuszne, bardzo ciekawy teren, extra trasy, ale przede wszystkim baaardzo dokładna mapa. Widać, że zawody w Polsce znacznie podnoszą swój poziom. Już cieszę się na treningi na tej mapie. Co do mojego biegu, to wreszcie czułem luz w nogach, biegło mi się naprawdę dobrze. Popełniłem bardzo małe błędy(3pkt-wahnięcie,4pkt-niepewność przez czytanie dalszej części trasy, 6pkt-zły odbieg, 9-zły wariant,10-błąd na wejściu), które oceniłem łącznie na 55’’. Po raz drugi udało się wygrać, tym razem łupem padła wiertarka.



Ostatni dzień zawodów to sztafety. Super miejsce, bardzo widowiskowe, chociaż tereny już nie tak ciekawe jak dzień wcześniej. Po średnich biegach Chrupka i Mariana wychodziłem na 10miejscu, przez co postanowiłem lekko odpuścić i nie „wyżynać się”. Dzięki temu nie popełniałem prawie żadnego błędu, a dopiero kiedy tuż przed widokowym doszło do bezpośredniej walki postanowiłem przyśpieszyć. Jednak prędkość ta nie na długo była zwiększona, rywale zostali z tyłu, a ja konsekwentnie nie popełniając błędów ukończyłem bieg na 6 pozycji. Co prawda, jest to historyczne miejsce sztafety seniorskiej na MP mojego klubu, ale wiem, że stać nas było na więcej.



Na MP zakończyły się eliminację do JWOCa, ale wszystko wskazuje na to, że właściwie nie były one potrzebne. Natomiast jednocześnie zakończyły się eliminację do WOCa, i tutaj spadła na mnie kolejna świetna wiadomość. O ile wszystko wypali(znajdą się na to pieniądze), będę reprezentował nasz kraj na Mistrzostwach Świata seniorów w sztafetach! Strasznie się z tego cieszę!

Najbliższe dni spędzę w Aalborgu, w Danii, czyli w miejscu gdzie rozgrywany był JWOC 2010. Będę tam reprezentował Wojsko Polskie na CISMie. Później czeka na mnie wyjazd na Jukole, badania w Warszawie i obóz w Zakopanem, więc będę miał co robić ;)

2 komentarze:

  1. Gratulacje za wszystko i do walki na CISmie.
    Pozdrowionka z Krakowa

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiertarka dobra rzecz...pamiętam jak na OOM 2005 wygrałem szlifierkę kątową i jechaliśmy nią po wszystkich krzesłach...taki teścik :D

    OdpowiedzUsuń