poniedziałek, 27 sierpnia 2012

UWAGA !!! WIELKA ZMIANA !!! SPRAWDŹ TO !!!

Zapraszam wszystkich śledzących tego bloga oraz tych, którzy chcą do tego grona dołączyć, na moja nową stronę!!! Od dziś wszystkie aktualności na stronie :




Serdecznie zapraszam !





piątek, 3 sierpnia 2012

Rok w pizdu


„Rok w pizdu” - tak w największym skrócie mogę opisać swój występ na JWOCu. Nie wyszło tak, jak to sobie wizualizowałem, nie wyszło nawet na tyle na ile byłem przygotowany. Wydawało mi się, że przygotowany jestem bardzo dobrze, pomimo kilku nie dociągnięć w przygotowaniach. Poświęciłem cały rok, zaczynając przygotowania od startu w zeszłorocznym Karst Cup’ie, następnie obozy techniczne w sierpniu i październiku. Przed startem nowego sezonu teren miałem rozpoznany bardzo dobrze, a mapy w internecie pozwalały pracować nad wariantami przez całą zimę. W tym roku kolejne obozy w terenie mistrzostw- 5dni w marcu + 4dni w kwietniu. Trenowałem z wielkim poświęceniem, przebiegając masę dobrze zaplanowanych kilometrów, dzięki czemu forma biegowa była całkiem dobra. Niestety, wszystko to nie przyniosło oczekiwanych efektów. Dlaczego? No właśnie …. dlaczego?

Sprint
Pogoda przez cały tydzień poprzedzający JWOC była straszna, mocno wyczerpująca. Nie ustające 30stopni i wielka duchota. Na szczęście przygotowało nas to do pogody panującej na sprincie. Mapę i teren miałem rozpracowane bardzo dobrze, na tyle dobrze, że na pierwszy punkt mogłem biec z zamkniętymi oczami. Z resztą większość przebiegów właśnie tak wyglądało, po prostu się nudziłem. Wystarczało tylko wybrać wariant i przejście(„notar ve dvore” czy „za kościołem”). Trasa sama w sobie wydała mi się prosta. Niestety popełniłem kilka wariantowych błędów(5pkt,10pkt,12pkt,18pkt), które łącznie dały stratę około 22sekund. Zająłem 15miejsce ze stratą 46sek do pierwszego i 29sek do medalu, więc nawet pozbycie się wszystkich błędów nie dałoby mi medalu.



Klasyk
To był bieg do którego przygotowywałem się najbardziej. Odpowiadał mi teren, mapę również znałem bardzo dobrze. Niestety tego dnia przegrałem z pogodą. Na około 40minut przed moim startem zaczęło lać, na tyle mocno, że na rozgrzewce nie byłem w stanie wyczytać mapy w pierwszym zkaresie. Biegowo tego dnia byłem przygotowany na medal, a nawet na złoto. Niestety moja głowa+ pogoda mnie pogrążyły. W dodatku rozmoczona mapa, która przyniosła mi około 7min straty i brak motywacji do dalszego biegu. Nie mogę mieć jednak pretensji do całego świata, każdy najlepszy biegacz miał taką samą pogodę(lało każdemu w 3 koszyku). Sam również popełniłem duże błędy(4pkt-prawie 2’ + 6pkt-prawie 3’). Wydawało mi się, że jestem dobry, niestety ten bieg to zweryfikował. Najdziwniejsze jest jednak to, że ten bieg dał mi 18miejsce. Dalekie od moich oczekiwań, ale nie tak dalekie jakiego spodziewałem się po biegu.



Moja mapa wyglądała tak:



Middle Q
Od pierwszego treningu w tym terenie, wiedziałem, ze to nie będzie mój bieg. Mimo wszystko starałem się osiągnąć jak najlepszy rezultat. Eliminacje były ciekawe i trudne. Moim zdaniem najtrudniejszy teren podczas całych mistrzostw. Niestety, popełniałem, jak zwykle w tym terenie mnóstwo małych błędów.



Middle F
Bardzo dobrze wszedłem w ten bieg. Do 7pkt nie popełniłem prawie żadnego błędu, ale mimo to traciłem tam do najlepszego 37sekund. Dalej niestety zaczęły się błędy(8pkt-wariantowy błąd-45’’; 12pkt-30’’ straty, ponieważ sam stojak bez lampionu jest ciężki do zauważenia - to były Mistrzostwa Świata?! ; ale największy błąd popełniłem zaraz po przebiegu widokowym, na 16pkt- błąd na 1’30’’- za dużo elementów do wyczytania, przez co zwyczajnie zgupiałem, co pokazuję jak duże mam braki techniczne). 26miejsce to moja kolejna porażka.



Sztafety
Dużo było dywagacji na temat naszego składu. Ostatecznie postanowiliśmy, że Robert na pierwszej zmianie sobie poradzi, a dalej będziemy się już tylko pięli. Zaczęliśmy podobnie jak w zeszłym roku, jednak 17miejsce i prawie 2’ straty po 1zmianie to moim zdaniem za duża strata. Na drugiej zmianie Piotrek zrobił to co potrafi, chociaż popełniał błędy. Przybiegł na 10 pozycji i wreszcie ja mogłem powalczyć. Walka ta trwała do 6pkt, na którym popełniłem błąd na 1’30’’. Przed tym pkt w zasięgu wzroku miałem 4sztafety na miejscach 4-7. Stać nas było na pierwszą szóstkę, niestety zaprzepaściłem tą szansę. Po raz kolejny szczęście nam nie sprzyjało, wszystkie trasy miały mieć 5,3-5,5km a moja miała 5,7km. Dostałem najdłuższe rozbicia, co na ostatniej zmianie mocno utrudnia ściganie się. Ewidentnie nie miałem szczęścia na tych mistrzostwach.



Chciałbym, aby to podsumowanie wyglądało dużo lepiej, niestety na ostatnim moim JWOCu nie pobiegałem tak jak powinienem. Przede wszystkim, poza sprintem, przegrywałem przez popełnianie błędów, co pokazuję, że biegowo przygotowany byłem dobrze. Nie wiem co stało się na sprincie, czemu nie byłem w stanie nawiązać walki z najlepszymi. Co do middla to nie spodziewałem się czegoś nadzwyczajnego, ale bezbłędny bieg dawałby mi zadowalające miejsce w TOP10. Największy zawód to oczywiście klasyk, i choć gdyby nie brak mapy miałbym szansę na TOP6, to i tak jestem na siebie zły za popełniane błędy. Po raz kolejny muszę wyciągnąć z tego wnioski i przede wszystkim umieć w przyszłości zachować się lepiej. Teraz potrzebuję dużej dawki motywacji, którą od jakiegoś czasu w sobie zbieram, a dobry bieg na sztafetach na WOCu, dał mi jej jak dotąd najwięcej.