poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Puchar Doliny Bobru

Puchar Doliny Bobru to zawody, na które jechałem z wielką radością, a to za sprawą poprzedniej edycji, która wypadła bardzo dobrze. Chciałem przekonac się czy organizatorzy zorganizują tę edycję jeszcze lepiej. Na zawody udałem się prosto z obozu w Szklarskiej, dzięki czemu miałem bardzo krótką podróż. Na zamku w Kliczkowie zameldowałem się wraz z ekipą obozową o godzinie 19. Spacer czyli kilka rundek po terenie zamku i już trzeba było przygotowywac się do pierwszego startu jakim były sprinterskie, nocne sztafety 6-cio zmianowe. Super pomysł i wykonanie. Kamery, telebim w centrum, teren ciekawie wykorzystany. Biegałem w mieszanej sztafecie z Chrupkiem i Bananem, a dokładniej: Łukasz Gryzio, Ja, Robert Banach x2. Skończyliśmy na 2 miejscu a do pieczonego świniaka, czyli nagrody za zwycięstwo brakło nie dużo. Start traktowałem całkowicie „for fun” co nie znaczy, że się nie ścigałem. Na pierwszej mojej zmianie jedynie błąd na 1pkt, co ciekawe nie od razu włączyłem lampe, ale wiem, że kilka takich osób się znalazło.

Na drugiej mojej zmianie już bez błędnie.
  
Po biegu, wszyscy zawodnicy zebrali się przy ognisku i zostali poczęstowani grochówką, super;) Następnie było nagrodzenie pierwszych 3sztafet, po którym nastąpiła degustacja nagrody głównej, czyli wspominanego już świniaka. Ja niestety nie spróbowałem, bo było już późno. Szkoda, że organizatorzy nie przełożyli tego na następny dzień.

Drugi dzień zawodów zapowiadał się bardzo ciekawie. Rano middle, w terenie miejscami bardzo ciekawym. Cieszy, że budowniczy właśnie ten teren wykorzystał do granic możliwości. Szkoda, że meta nie była usytuowana w centrum zawodów.  W moim biegu było niestety kilka błędów. Początek bardzo łatwy, pierwszy błąd dopiero na 11pkt, 40’’ wtopy przez niedoczytanie mapy i w rezultacie przebiegnięcie punktu. Dalej zły odbieg na 13, na 15-ty mogłem iśc ścieżką przy górce, dzięki czemu może nie zrobiłbym wahnięcia na wejściu. Dalej szło dobrze, dopiero na 22pkt zniosło mnie do drogi-15’’błędu. Błąd na 24pkt to kolejne ukazanie mojego braku koncentracji w końcówce biegu i strata 30’’. Łącznie biegałem 33’49’’(błędu1’40’’) i 1 miejsce w M20. Niestety biegowo nie czułem się świetnie, ale to mam nadzieję przez obóz. Cieszy forma reszty mojej kategorii, wydaje się, że może być fajne ściganie w tym roku;)

Kolejny etap PDB to sprint w Bolesławcu. To etap, na który ostrzyło sobie zęby większośc zawodników. W tym roku trasa to prawdziwy majstersztyk. Gratulacje dla budowniczego!  Głowa cały czas pracowała na pełnych obrotach a pomimo tego nie obyło się bez błędów. Błąd na 3pkt, przez niewyczytanie mapy „doprzodu” i zły odbieg–strata 8’’, wariant z lewej na 4pkt okazał się 10’’ szybszy. Do tego jeszcze błąd wariantowy na 7pkt. Dalsza częśc trasy bez błędów, ale to nie znaczy, że nie miałem problemów ze znalezieniem wariantów. Skończyłem na 2miejscu ze stratą 17’’ do podzia. Super teren, trasa i do tego kamery, na starcie i na rynku.

Ostatni etap to niedzielny klasyk, z centrum zawodów kolejny raz przy zamku, do tego punkt widokowy i radiokontrola. Co do mojego biegu to byłem już zmęczony, ale bardzo chciałem pobiec czysto i szybko.  Kilka błędów niestety było, i tak zły odbieg z 1pkt, na 7pkt przez wspinanie się po piaskowych skarpach straciłem ok.25’’, na 8 złe wejście i 10’’ straty. Dalej słaby wybieg z 8pkt, na 16 lekko mnie rzuciło na przebiegu w lewo, wahnięcie na 24 i zły wariant na 26. Łącznie błędu na 90’’. Biegałem 52’06’’ co daje średnią 5:20/km, więc w sumie jestem zadowolony. Biegowo nie było najgorzej, ale mam nadzieję, że w lipcu będzie dużo lepiej;)

Oceniając całe zawody muszę napisac, że były to najlepsze zawody w Polsce na jakich startowałem. Widac było starania i zaangażowanie organizatorów. I wiem, że będę chciał wystartowac w kolejnej edycji. Niestety na tym wyjeździe byłem też osobą współorganizującą wyjazd dla klubu przez co miałem stycznośc z biurem zawodów, w którym niestety panował spory bałagan. Tak więc, impreza była super, ale jest co poprawiac i mam nadzieję, że kolejna edycja PDB będzie jeszcze lepsza.

czwartek, 21 kwietnia 2011

Ciąg dalszy dążenia do Mistrzostwa Świata...

Dawno nic tutaj nie pisałem, a sporo spraw w moim światku biegowym się wydarzyło.

Tydzień po powrocie z Portugalii odbyła się X edycja sprawdzianu biegowego „Sprawdź się sam” w Rudzie Pabianickiej. Bieg odbył się ze startu interwałowego na dystansie w mojej kategorii 8,08km(zegarek pokazał mi 8,12), który przebiegłem w 28’33’’, czyli po 3:31/km. Warto dodać, że trasa to 4pętle o przewyższeniu 25m każda. Po tym biegu byłem zadowolony i wiedziałem, że przygotowania fizyczne idą w dobrym kierunku.

Kolejnym okresem w moich przygotowaniach do tego sezonu była niestety kontuzja. Dzień po sprawdzianie byłem umówiony do lekarza na zdiagnozowanie moich bólów w okolicach łydki w wewnętrznej stronie. Niestety po bardzo krótkiej analizie podejrzenie padło na zmęczeniowe pękniecie kości piszczelowej… W mojej głowie od razu zaistniał czarny obraz kilku tygodni unieruchomionej nogi. Tutaj muszę bardzo podziękować osobom które mnie wtedy wspierały, dzięki!;) Tego samego dnia byłem na rezonansie, który potwierdził podejrzenia. Jednak okazało się, że jest to bardzo wczesne stadium, na rentgenie nie zauważalne, ale na rezonansie widoczne małe ubytki w kości. Od poniedziałku do piątku jeździłem na rowerze i pływałem, więc jako taka kondycja była utrzymywana. W sobotę pojechałem do doktora, który zajmował się moja sprawą na zrobienie wkładek korygujących moje wady stawiania stóp. Niewiarygodnie ucieszyłem się, kiedy doktor powiedział mi, żebym już w ten dzień wyszedł przebiec 8km i zobaczył czy cokolwiek mnie boli. Nic nie bolało i mogłem powoli wracać do trening, w pierwszym tygodniu do 50% objętości, w kolejnym już 70-80%. Tak więc w tym okresie biegałem, jeździłem dużo na rowerze i pływałem.

Przyszła kolei na zaplanowany już dużo wcześniej kwietniowy obóz w Szklarskiej Porębie, tym razem jednak z noclegiem w Maratonie. Lubię obozy w tym ośrodku, bo mam dostęp do wszystkich niezbędnych sprzętów i miejsc takich jak: bieżnia, sala gimnastyczna czy płotki. W składzie: Pasza, Wujek Rymin i ja, wyjechaliśmy w sobotę 8kwietnia, w poniedziałek dojechali do Nas podzio i Chudzik;) Troszkę bałem się tego obozu ze względu na tą kontuzje, ale wraz z trenerem ustaliliśmy taki plan, aby nie robić za dużo kilometrów, ale żeby jednak biegać już na normalnych prędkościach. W taki sposób przetrenowałem kolejne 7 dni na obozie kondycyjnym, po którym wybraliśmy się w 4osoby(bez Wujka) na Puchar Doliny Bobru. Jednak o tych zawodach napisze w kolejnym poście po zasługują na obszerną relację.

Jak trenujesz, tak będziesz walczyć!