sobota, 30 czerwca 2012

One week to the start ...


W ostatnią fazę przygotowań do JWOCa, wszedłem po CISMie. Czasu na odpoczynek za wiele nie było, bo jedynie jeden dzień spędzony w domu i trzeba było wyruszać do Finlandii, na największe na świecie sztafety na orientację. Jako, że nie zdążyłem się jeszcze wystarczająco pokazać w moim szwedzkim klubie, biegałem w 3 teamie na 3zmianie ( 14km w nocy ). Na początku byłem tym faktem nieco zniesmaczony, ale okazało się jednak, że mój zespół jest całkiem mocny. Wychodziłem bowiem na 95 pozycji. Początek biegu miałem bardzo dobry, udało mi się dogonić kilku biegaczy i po kilku punktach utworzyliśmy nie złą ekipę, z którą mijałem kolejnych biegaczy. Niestety po wodopoju nie kontrolowałem mapy, chciałem dogonić kolejną grupę, czego skutkiem było dobiegnięcie na zły punkt na rozbiciu i strata 2’. Dalej już nikogo nie dogoniłem, ani nikt nie dogonił mnie i tak w samotności ukończyłem, długi jak dla mnie bieg. Czas 92’57’’ i awans o 21 pozycji. Cała sztafeta ukończyła na 51miejscu, więc jak na 3 sztafetę to myślę, że całkiem nie źle.



Bezpośrednio po Jukoli, po nieprzespanej nocy, na sporym zmęczeniu, nakładającym się jeszcze na zmęczenie po CISMie przystąpiłem do badań wydolnościowych. Teraz wiem, że to był błąd. Niestety wyniki badań były bardzo kiepskie, chociaż na tym zmęczeniu przebiegłem tyle samo co w marcu i kończyłem na dużo niższym tętnie- po prostu moje nogi już nie mogły. Myślę, że złe wyniki mogę spokojnie zwalić na duże zmęczenie.

Po badaniach wyjechałem na 9dniowy obóz do Zakopanego, gdzie chciałem się podładować, odpocząć, przede wszystkim psychicznie i podszlifować jeszcze conieco. Podczas tego obozu, nie chcąc popełniać błędu sprzed roku, wszystkie akcenty wykonywałem z mapą. Udało nam się raz wyskoczyć na Słowację, gdzie biegaliśmy eliminację Finów na dystansie klasycznym. Moim zdaniem pobiegałem całkiem nie źle, chociaż pewien niedosyt po biegu pozostał. Udało się wygrać ze zwycięzcą fińskich eliminacji o 2minuty, czyli ani dużo, ani mało. W zeszłym roku wygrałem z finami o 6minut, na 3 tygodnie przed startem, co jednak nijak nie przełożyło się na start na JWOCu. Oby tym razem było inaczej!



 W drodze powrotnej z obozu, zahaczyłem o Poznań, gdzie złożyłem papiery na studia. Tak, Olej podjął w tym roku rękawice i w jego życiu szykują się wielkie zmiany.

Teraz wypoczywam i wykonuję ostatnie już akcenty przed startem. Dziś biegałem sprint, który jednak przy tej temperaturze wyszedł poniżej oczekiwań. Mam nadzieję, że to wina pogody ;) Czekają mnie jeszcze dwa mocniejsze treningi- jeden jutro, a drugi już na Słowacji.
Zabawa zaczyna się w niedzielę, 8 lipca, więc pozostał już tylko tydzień. 3majcie kciuki !!!


Gratuluję całej ekipie EYOC’owców !;) Brawo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz