piątek, 2 grudnia 2011

Chwile radości, czyli sezon 2011

Podsumowanie minionego sezonu to dla mnie wielka radość. Przede wszystkim dlatego, że moje poświęcenia i starania nie poszły w las(a może właśnie poszły w las?). Teraz wiem, że warto było tyle wyjeżdżać i trenować w zimie. Moim zdaniem moje przygotowanie fizyczne w tym roku było bardzo dobre, wiele tygodni spędziłem w Szklarskiej Porębie, wiele razy kończyłem trening mając dość, ale było warto.  Żeby nie było jednak tak kolorowo to muszę napisać, że nie wszystkie cele udało się osiągnąć. Jednak Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że pcha mnie to do kolejnych miesięcy ciężkiej pracy. Medal z JWOCa otworzył mi wiele możliwości i mam nadzieję, że wykorzystam je jak najlepiej.

Największym osiągnięciem sportowym był dla mnie jednak inny sukces. 5miejsce indywidualnie na sprincie na JWOCu. Ten bieg pokazał mi, że na imprezie docelowej, potrafię pobiec tak, jak to zaplanowałem, co nie udawało się przez ostatnie lata.


Natomiast największe rozczarowanie to klasyk na mistrzostwach. Liczyłem na medal, i myślę, że byłem na bieg dający mi podium przygotowany, przynajmniej fizycznie i technicznie. Jednak wszyscy wiemy, że na sukces składa się dużo więcej.

Indywidualny medal na ważnej imprezie udało mi się zdobyć na Pucharze Europy Juniorów, i znowu był to sprint. Nie jest to start tak prestiżowy jak JWOC, ale bardzo cieszyłem się z tego wyniku.

Było też wiele sytuacji czy biegów, które zapadły mi w pamięci, a których analiza przybliża mnie do celu numer 1. To takie biegi jak middle z MP, gdzie nie byłem w ogóle skoncentrowany na biegu, czy nocne MP, gdzie na 2pkt zrobiłem 7min błędu.

Jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne to w całym sezonie zrobiłem prawie 4200km, które złożyły się na  380godzin biegania. Jeśli do tego dorzucimy 160godzin(SPR+ inne), to moim zdaniem całkiem sporo. Najważniejsze jednak, że były to mądrze przepracowane godziny i kilometry.

To co równie ważne wg mnie, siedzi w głowie. Współpraca z panią psycholog pozwoliła mi wiele w mojej głowie odblokować, a wskazówki Kowalka, odnośnie koncentracji, były znakomite i działają do dziś.

Podsumowując podsumowanie, jestem zadowolony z tego sezonu, nie było żadnych długotrwałych kontuzji, robiłem to co chciałem tak jak chciałem i dało to efekty. Pozostał jednak niedosyt. I już od kilkunastu dni robię wszystko, żeby na przyszłorocznym JWOCu stanąć samodzielnie, na jednym ze stopni podium.

“Do what you like, like you want to do.”

3 komentarze: