niedziela, 25 marca 2012

Pierwsze starty

Pierwsze poważne bieganie na mapie w tym sezonie zaliczyłem na Słowenii. Cel wyjazdu był bardzo prosty, pobiegać w terenie JWOCa, w porze, w której w Polsce nie można było jeszcze biegać z mapą tak komfortowo.

Na pierwszy ogień poszły zawody o mocnej nazwie XTremor. Rzeczywiście coś wspólnego z xtreme miały. Mianowicie podłoże. W pierwszy dzień(po 10h za kółkiem i brakiem snu) masakrycznie biegało mi się w tym terenie. Na szczęście moim założeniem było przytruchtać trasę, więc nie było tak źle.


Drugi dzień to mapa i teren ten sam, w którym biegaliśmy dzień wcześniej. Kolejny raz nie wysilałem się, po odespaniu lepiej czytało mi się mapę, ale zrobiłem kilka dużych błędów.


Wreszcie przyszedł czas na to, na co czekałem. Zawody Lipica Open. Tutaj zgodnie z planem miałem pobiegać na maxa zarówno middle jak i klasyk. Biegałem w elicie, ale żadne nazwisko na liście startowej nie mówiło mi zbyt wiele. Jak się później okazało, powinienem kilka z nich znać.
Middle był w terenie bardzo zbliżonym do terenu na klasyk na MŚJ. Chociaż było dużo więcej terenów otwartych na których można było rozwijać spore prędkości.  Zrobiłem kilka błędów, głównie na wejściu(pkt 3,12,13,16,17,) oraz 2 wariantowe(pkt 5 i 10). Po biegu byłem jednak zadowolony ze swojego występu, zająłem 6miejsce, ale przegrałem aż o 2’05’’.


W niedzielę biegaliśmy long distance. Dzięki uprzejmości organizatorów mogliśmy wystartować przed wszystkimi, dzięki czemu wróciliśmy do Polski o normalnej porze. Kolejnym plusem szybszego startu był brak ludzi w lesie. Czułem się tak, jakbym sam był w lesie, nikt nie wystawiał mi punktów, nikogo nie mijałem ani nikt nie mijał mnie. Teren był jednak dużo trudniejszy niż dzień wcześniej, a to za sprawą roślinności. Już dawno nie kląłem aż tyle w przeciągu takiego czasu(nawet na poligonie przy -20). Miałem wielkie problemy ze skakaniem po skałkach oraz przedzieraniem się przez „habazie”. Ostatecznie 10,4km pokonałem w 75’. Zadowolony byłem ze swojej formy technicznej, robiłem naprawdę mało błędów. Przegrałem jednak prawie 8’. Tłumaczę to sobie nie umiejętnością przedzierania się przez te krzaki oraz tym, że pojechałem tam prosto z Zakopca, gdzie biegałem naprawde dużo. 



Kolejny tydzień biegałem w Żelazku z elitą Polski. Kilka szybkich treningów bardzo mnie podbudowało. Do tej pory wykonałem dobrą robotę, ale tak naprawdę dopiero teraz zacznie się prawdziwe bieganie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz