Tydzień po podpisaniu kontraktu z Wojskiem
Polskim, przyszedł czas na pierwszy start w barwach "Polish Military Team". I to od razu z grubej
rury, bo w najważniejszej imprezie w całym roku, czyli w Wojskowych Mistrzostwach
Świata, tzw. CISMie. W tym roku CISM rozgrywany był w Danii, a dokładniej w
Aalborgu, czyli mieście, gdzie 2 lata temu ścigałem się na swoim pierwszym
JWOCu. Przeglądając mapy, na których miały zostać rozegrane zawody, mocno się
ździwiłem. Były to mapy, na których trenowaliśmy w 2010 roku. Z jednej strony
radość, bo przecież znam już te tereny, z drugiej jednak pewien strach, bo
pamiętałem, że te tereny nie były przyjemne- w niektóre miejsca nie dało się
wejść… Przed zawodami organizator zadbał o to, aby każdy mógł zapoznać się z
terenem. Krótki trening od razu uzmysłowił mi, że się nie myliłem. Mnóstwo
krzaków, choinek, słaba widoczność i jeszcze gorsza przebieżność. Wiedziałem,
że podczas najbliższych startów nie będę się nudził.
Zabawa rozpoczęła się od middla. Wystraszony terenem,
postanowiłem hamować się i nie popełniać błędów. Taktyka w miarę dobra, ale
niestety zbyt zachowawcze bieganie na początku trasy, gdzie moim zdaniem nie
było aż tak trudno, skutkowało stratą prawie minuty. Dalej na motylkach trzeba
było się mocno skupić, a mi udało się z nich wybiec popełniając tylko
niewielkie błędy(na 5,7(na tej mapie 11) i 9(na tej mapie 6)). Od 13 do 16pkt
sekwencja łatwych i szybkich przebiegów, po której nastąpił moim zdaniem najtrudniejszy
fragment trasy. Ponownie zwolniłem, co pozwoliło mi nie popełnić błędu na
3punktach, i kiedy powiedziałem sobie, że przede mną ostatni trudny punkt,
popełniłem największy błąd na trasie, który kosztował mnie prawie 30’’. Tym
biegiem zająłem 26miejsce, biegając 30’45, przegrałem aż o 5’18….
Następnego dnia biegaliśmy klasyk. Na szczęście dla mnie,
długość była bardziej juniorska niż seniorska. Moja taktyka na ten bieg
wyglądała podobnie, z tą jednak zmianą, że na przebiegach łatwiejszych, czy
drogowych chciałem biec bardzo mocno. Początek był bardzo trudny, gdzie niestety
nie ustrzegłem się błędów. Dalej trasa aż do motylków była dużo łatwiejsza, a
na najdłuższym przebiegu można było w 90% biec po drogach. Na motylkach zaczęła
się prawdziwa zabawa. Mocno ograniczona przebieżność i widoczność skutecznie utrudniała
nam zadanie. Spore błędy na 17(tutaj 20), 18(tutaj 21) i 20(tutaj 17)
skutkowały stratą ponad 2 minut. Po wyjściu na łatwiejszy teren ponownie można było
rozwinąć skrzydła. Na ostatniej pętli zaczęło brakować mi sił, ale na szczęście
w przyzwoitym tempie udało się ukończyć bieg. Czas 72’56’’ pozwolił mi na
zajęcie 9miejsca. Moim zdaniem rewelacyjnego miejsca, ale tajemnica mojego
sukcesu leży w nogach ...... Tcvetkova,
rosyjskiego zawodnika, który mnie dogonił. Co prawda na kilku przebiegach dałem
mu zmianę, ale przez pół trasy to on nadawał mi tempo. Ten bieg bardzo wiele
mnie kosztował, przede wszystkim fizycznie. Dochodziłem do siebie przez kilka
godzin. Na szczęście przed sztafetami mieliśmy dzień przerwy, więc mogłem
odpocząć.
Dzięki dobrym biegom indywidualnym, zakwalifikowałem się do
pierwszej polskiej sztafety, dzięki czemu biegałem w wyborowym
towarzystwie w składzie Dwojak, Olejnik, Kowalski. Startowałem z 12miejsca, z 4 minutową stratą do pierwszych. Na pierwszy punkt zrobiłem mały błąd, który wynikał
z wbiegnięcia na punkt wcześniejszy. Dalej chciałem gonić Norwega i Litwina,
którzy startowali chwilę przede mną, ale po wbiegnięciu w trudny teren między
punktem 2, a 6 zaniechałem ten pomysł. Wolałem zwolnić i nie popełniać błędów.
Co prawda kosztowało mnie to „stratę biegową”, ale dzięki temu ustrzegłem się
błędów i minąłem kilku zawodników. Na 3 pkt dogoniłem Włodara, który dalej na długich, szybkich
przebiegach nadawał mi bardzo mocne tempo, dzięki czemu tuż przed drugim
widokowym punktem dogoniłem Litwina. Ostrzegany trudnym fragmentem na końcówce,
ponownie zwolniłem, dzięki czemu minąłem kolejnych dwóch zawodników i przybiegłem na 8pozycji.
Na ostatniej zmianie Kowalek poprawił jeszcze nieco nasz wynik i skończyliśmy
na 7miejscu.
Generalnie ze swoich biegów jestem bardzo zadowolony. Żałuję
nieco zbyt asekuracyjnego biegu na middlu, ale nie wiadomo, czy biegnąc
szybciej, nie popełniałbym błędów. Forma biegowa podczas mistrzostw była dobra,
więc jeśli wciąż będzie zwyżkowała na kolejnych mistrzostwach, które już tuż
tuż powinno być świetnie!
Dzięki całej ekipie, za dobre przyjęcie do wojskowego teamu
;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz