W ostatnią fazę przygotowań do JWOCa, wszedłem po CISMie.
Czasu na odpoczynek za wiele nie było, bo jedynie jeden dzień spędzony w domu i
trzeba było wyruszać do Finlandii, na największe na świecie sztafety na
orientację. Jako, że nie zdążyłem się jeszcze wystarczająco pokazać w moim
szwedzkim klubie, biegałem w 3 teamie na 3zmianie ( 14km w nocy ). Na początku
byłem tym faktem nieco zniesmaczony, ale okazało się jednak, że mój zespół
jest całkiem mocny. Wychodziłem bowiem na 95 pozycji. Początek biegu miałem
bardzo dobry, udało mi się dogonić kilku biegaczy i po kilku punktach
utworzyliśmy nie złą ekipę, z którą mijałem kolejnych biegaczy. Niestety po
wodopoju nie kontrolowałem mapy, chciałem dogonić kolejną grupę, czego skutkiem
było dobiegnięcie na zły punkt na rozbiciu i strata 2’. Dalej już nikogo nie
dogoniłem, ani nikt nie dogonił mnie i tak w samotności ukończyłem, długi jak
dla mnie bieg. Czas 92’57’’ i awans o 21 pozycji. Cała sztafeta ukończyła na
51miejscu, więc jak na 3 sztafetę to myślę, że całkiem nie źle.
Bezpośrednio po Jukoli, po nieprzespanej nocy, na sporym
zmęczeniu, nakładającym się jeszcze na zmęczenie po CISMie przystąpiłem do
badań wydolnościowych. Teraz wiem, że to był błąd. Niestety wyniki badań były
bardzo kiepskie, chociaż na tym zmęczeniu przebiegłem tyle samo co w marcu i kończyłem
na dużo niższym tętnie- po prostu moje nogi już nie mogły. Myślę, że złe wyniki
mogę spokojnie zwalić na duże zmęczenie.
Po badaniach wyjechałem na 9dniowy obóz do Zakopanego, gdzie
chciałem się podładować, odpocząć, przede wszystkim psychicznie i podszlifować jeszcze conieco. Podczas tego obozu, nie chcąc popełniać błędu sprzed roku, wszystkie
akcenty wykonywałem z mapą. Udało nam się raz wyskoczyć na Słowację, gdzie
biegaliśmy eliminację Finów na dystansie klasycznym. Moim zdaniem pobiegałem
całkiem nie źle, chociaż pewien niedosyt po biegu pozostał. Udało się wygrać ze
zwycięzcą fińskich eliminacji o 2minuty, czyli ani dużo, ani mało. W zeszłym
roku wygrałem z finami o 6minut, na 3 tygodnie przed startem, co jednak nijak
nie przełożyło się na start na JWOCu. Oby tym razem było inaczej!
W drodze powrotnej z obozu, zahaczyłem
o Poznań, gdzie złożyłem papiery na studia. Tak, Olej podjął w tym roku
rękawice i w jego życiu szykują się wielkie zmiany.
Teraz wypoczywam i wykonuję ostatnie już akcenty przed
startem. Dziś biegałem sprint, który jednak przy tej temperaturze wyszedł
poniżej oczekiwań. Mam nadzieję, że to wina pogody ;) Czekają mnie jeszcze dwa
mocniejsze treningi- jeden jutro, a drugi już na Słowacji.
Zabawa zaczyna się w niedzielę, 8 lipca, więc pozostał już
tylko tydzień. 3majcie kciuki !!!
Gratuluję całej ekipie EYOC’owców !;) Brawo!