wtorek, 14 grudnia 2010

Szklarska...

Od 3 do 12 grudnia byłem na obozie w Szklarskiej Porębie. Jakie to jest piękne, kiedy jedynym celem jest trenowanie. Nie ma szkoły, nie ma obowiązków domowych, posiłki masz podane pod nos, wtedy możesz skupić się jedynie na treningach. I tak też było.
  Wraz z chrupkiem i podziem podłączyliśmy się do wojewódzkiej kadry juniorów młodszych i dzięki temu mogłem spokojnie pod okiem swojego trenera robić swoje.
Pogoda nas nie rozpieszczała. Na dole przeszkadzała nawierzchnia, na górze silny wiatr i nieprzetarte szlaki. Mimo to uśmiech z twarzy nam nie znikał.
                                                  Nawet przy temp. odczuwalnej -22stopnie.

Treningi zaczęliśmy od porannego, sobotniego rozruchu. Tak więc było 9 dni biegowych, nie tak dużo, ale myślę, że było wystarczająco. Rozruchy na obozach zimowych nigdy nie należały do przyjemnych, to wstawanie wczesnym rankiem, ubieranie się i wychodzenie na mróz. Tym razem postanowiłem nie marudzić i dzięki temu wszystko przychodziło mi łatwiej. 
Nie będę rozpisywał się na temat samych treningów. Jako, że jest początek przygotowań, większość z nich to dużo wolnych kilometrów. Na całym obozie, czyli w te 9 dni udało mi się przebiec 184km z czego 80% to I zakres. 3 razy udało nam się wybrać i pobiegać na nartach w Jakuszycach na dobrze przygotowanych trasach. O tak, to była wielka frajda.
Wiadomym jest, że w zimie w górach ciężko o treningi techniczne, dlatego żeby nie zapomnieć o mapie, kilka razy, wieczorami mieliśmy trening pamięci wzrokowej. Mianowicie przenoszenie punktów. Widzę sens w tego typu treningach, ponieważ często tę pamięć wykorzystujemy na trasach.

Cały obóz oceniam jako bardzo dobrą pracę, dobrze postawione fundamenty, na których mam nadzieję na przełomie czerwca i lipca powstanie wielka forma, a co za tym idzie wielki sukces. Z takimi nadziejami wracałem do domu. Teraz będę biegał u siebie do świąt, po to żeby zaraz po nich wyjechać na kolejny obóz. Tym razem do Ochotnicy Dolnej, a nasz biegowy skład zasili jeszcze Jacek.

1 komentarz: