sobota, 20 sierpnia 2011

Projekt JWOC 2012

JWOC 2011 odszedł w niepamięć, cele i motywacje nastawione są teraz na kolejne mistrzostwa. Pierwszym i jak się okazuję najważniejszym punktem przygotowań był rekonesans terenów na Słowacji. Zaplanowałem sobie, że pierwszym „rozejrzeniem się” będzie Karst Cup. I tak zgłosiłem się do elity, żeby jak najwięcej czasu spędzić w lesie i pokonywać jak najdłuższe trasy(3x11km+sprint). Co najciekawsze biegałem już na tych mapach w 2006 roku, na moim drugim kadrowym obozie.

1etap to kilka naprawdę przedszkolnych błędów. O ile przebiegnięcie skrzyżowania i pomylenie ścieżek mi się już zdarzało, o tyle przebiegnięcie punktu jeszcze nigdy… Do tego kilka złych wejść na punkt(1,5,8,18)  i złych wariantów(4,8,19,21) co razem dało kiepski bieg i czas 78.14min. 9 miejsce i ponad 10min straty.

Następnego dnia czekał na nas sprint. Przyłożyłem się do startu, żeby przekonać się czy rzeczywiście jestem dobry na tym dystansie, a raczej, żeby przekonać się, że sprinterem wcale nie jestem. Jak wyszło? Pierwsze zwycięstwo w elicie na międzynarodowych zawodach. 2 małe błędy(3 i 6) i jeden większy(15).

Kolejny etap to ponownie klasyk. Tym razem skoncentrowany dużo bardziej niż miało to miejsce na 1etapie. W mojej opinii był to znośny bieg. Niezdecydowanie na 3, miotanie na4, niekontrolowanie mapy na6(co jednak uszło na sucho;)), zły odbieg na 8i9. Zły, a może raczej zbyt pewny wariant na11(tutaj przestraszyłem się zielonego które jednak było do biegania). Reszta dobrze. 2 miejsce, z niecałymi 3minutami straty do Lukasa Bartaka mnie cieszyło.

Ostatni etap to handicap, na którym startowałem z 2 pozycji, gonić nie było sensu(9min straty). Musiałem, więc skupić się na obronie. Jakoś tego dnia nogi już nie podawały tak dobrze jak na wcześniejszych etapach. Byłem już zwyczajnie w świecie zmęczony. Stąd mój średni, ale jednak bardzo interesujący bieg. Po drobnych błędach na 2,3 i4pkt, doszedł mnie Włodar na 2min!!!. Jak on to robi?!? Biegliśmy razem do 6pkt(hmm, czy razem… wychodząc na ścieżkę nie mogłem go utrzymać). Na szczęście na wejściu na punkt nie jest już taki mocny. Zabiegł 6 bardziej niż ja i do końca już go nie widziałem. Środkowa część trasy minęła na toczeniu się z nogi na nogę. Duży błąd na10pkt troszkę mnie jednak obudził. Na 13pkt odbiegając minąłem się z Pijakiem(to nie jest nowa ksywa Hewiego, tylko nazwisko zawodnika, który startował z 4pozycji) i gostkiem z 5miejsca. Musiałem się zebrać i od tamtego miejsca już do końca biegłem na pełnym gazie. Udało obronić się 2miejsce;), ale łączna strata 14min do Bartaka pokazuję moje miejsce w szeregu…


Z zawodów jestem bardzo zadowolony, gdzie poza 1etapem, który był moim pierwszym startem po jwoc’u, przez co nie potrafiłem się odnaleźć, radziłem sobie całkiem nieźle. Napawało to optymizmem. Niestety mój zegarek na cały lipiec wziął urlop na wysyłanie danych do komputera, przez co trasy wyrysowane są w paincie.

Kolejny etap w programie PROJEKT JWOC 2012, który miał bardziej skupić się na tym, co dokładnie potrzebuję i trenowaniu tego w czym są braki, to obóz tydzień po Karst Cupie. Dzięki Bananowi, któremu dziękuje za kontakt do pana Pollaka, mogłem razem z Chrupkiem i Kozą trenować na 1. oficjalnym obozie przed JWOCiem 2012. Nasz obóz trwał 5dni, w które zrobiliśmy 8 ciekawych treningów. Najtrudniejszym na dzień dzisiejszy wydaję mi się teren półotwarty. Gdzie de facto powinno biegać się lepiej, przecież widać więcej. Dodatkowo wejścia na punkt na początku nie były zbyt dobre, co razem z upływem czasu znacznie się poprawiło. No i punkt poza techniczny to bieganie po tym syfie. Już wiem, że przez cały ten rok muszę nauczyć się biegać po tych kamelotach. Wychodzi mi to średnio i nie potrafię się rozpędzić. Jak na razie to mój największy problem. Żałuję, że nie pojechałem do Francji. Biegając w tamtym terenie ten słowacki byłby przyjemnością. 

Jeśli nawiązałem już do WOCa, to dziękuję wszystkim Polakom za to, że mogę Was tam oglądać i śledzić na żywo wasze „wężyki”. Tylko czemu Wy nie reagujecie jak wrzeszcze : „W PRAWO”, „W LEWO NO…”?? Jednocześnie gratuluję WAM wszystkim. Oczywiście największe gratulację dla Hani za dzisiejszy występ. BRAWO! Widząc jakie błędy robią najlepsi na świecie, zastanawiałem się jak wyglądałaby w tym lesie moja osoba. Tylko jak to robi Thierry?!?! Eh… Chyba każdy by tak chciał.

Poniżej kilka treningów z obozu.



sobota, 6 sierpnia 2011

Przyszłość

JWOC 2011 to start, który był moim celem pierwszorzędnym przez długi czas. Oczywiście mam w swojej głowie cele, które odnoszą się do dalszej przyszłości, ale ten był najbardziej sprecyzowany z tych najdalszych. Po starcie wiadomym było, że w mojej głowie muszą pojawić się kolejne cele i pomysły. Jednak przed tym startem, nie chciałem niczego planować, zakładałem, że będzie to zależne od wyniku osiągniętego na JWOCu. 

I tak od dwóch tygodni zacząłem w swoim życiu nowy projekt, JWOC 2012. Myślę, że tak samo jak tegorocznym mistrzostwom, tym poświęcę równie dużo czasu i wysiłku, a może i więcej. O szczegółach w następnym poście.

W międzyczasie, kiedy przygotowywałem się do mistrzostw, zdawałem maturę, której wyniki były dla mnie satysfakcjonujące. Zwłaszcza kiedy uświadamiam sobie jak mało pracy włożyłem w przygotowania. Wyniki były na tyle dobre, że zastanawiałem się , którą uczelnie wybrać, Cambridge, Oxford czy Harvard. Stanęło na tym, że w tym roku na studia nie idę, ale wiem, że przyjdzie taki dzień, w którym przed moim nazwiskiem dumnie staną litery mgr.

Jak wiele osób z mojego otoczenia już wie, idę do wojska. Chcę pójść drogą, która da mi największe możliwości rozwoju sportowego. Wydaję mi się, że w Polsce taką drogą jest wojsko. Jak będzie to wyglądało, gdzie będę, czy wyjdzie mi to na dobre? Tego jeszcze nie wiem.

Pozostaje jeszcze kwestia dla mnie bardzo ważna, a mianowicie kwestia klubu szwedzkiego. W tym roku, właśnie tych kilku startów, takich jak Tiomila, Jukola czy Elitserien mi brakowało. Mam nadzieję, że dzięki wynikom z JWOCa, łatwiej będzie mi znaleźć dobry, a zarazem odpowiedni dla mnie klub.

Czy moja przyszłość wyglądać będzie tak, jak o tym marzę? Wszystko w moich rękach i nogach(mózg też by się chyba przydał). Mam nadzieję, że odpowiednio wykorzystam więcej wolnego czasu.